Na ciele Magdaleny Ż., zmarłej w Egipcie, brak jest śladów świadczących o użyciu wobec niej przemocy. Tak wynika ze wstępnych ustaleń śledztwa, o czym poinformowali badający sprawę prokuratorzy z Jeleniej Góry.

Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa, podczas konferencji potwierdzono również, że zgodnie z tym co mówił  Markus W.– chłopak dziewczyny- jego paszport stracił ważność. Potwierdziło się również to, że para planowała lecieć do Egiptu razem oraz, że próbowała uzyskać nowy paszport dla mężczyzny. Pracownika urzędu przesłuchano – poinformowała kierująca zespołem śledczym Ewa Węglarowicz-Makowska.

Jak podaje IAR, podczas konferencji podkreślono, że nic nie wskazuje na to, by chłopak kobiety i jego znajomi mieli coś wspólnego z jej śmiercią. „Na chwilę obecną nie ma żadnych okoliczności, które wskazywać by mogły, że te osoby mają coś wspólnego ze śmiercią Magdaleny Ż.” – powiedziała prokurator. Dodała, że wstępnie nie stwierdzono na ciele Magdaleny Ż. śladów przemocy. Pobrano jednak materiał biologiczny, który pozwoli na stuprocentowe określenie, czy padła ona jej ofiarą.

Tymczasem dziennikarze portalu wp.pl dotarli do informacji, jakoby Magdalena Żuk była pacjentką Wielospecjalistycznego Szpitala w Zgorzelcu, a dokładnie podległej tej placówce poradni i oddziałowi psychiatrycznemu w Sieniawce koło Bogatyni, czyli miejscowości, z której pochodzi dziewczyna. – Przekazaliśmy policji dokumentację Magdaleny Żuk – mówi w rozmowie z WP Witold Korycki, wicedyrektor szpitala. Załamanie psychiczne to jedna z hipotez jaką badają śledczy.

źródło: IAR/WP.pl

 

Zobacz również: