Kandydat SPD na kanclerza Martin Schulz zbagatelizował krytykę pod swoim adresem ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Ocenił, że jego relacje z polskimi władzami są normalne. Nazwał siebie przyjacielem Polaków- podaje portal Deutsche Welle.

– Czuję się bardzo związany z Polakami, zwłaszcza jako Niemiec świadomy historii – powiedział Schulz na spotkaniu z prasą zagraniczną w Berlinie. Kandydat SPD na kanclerza po raz pierwszy odniósł się do krytyki pod swoim adresem wyrażonej przez Jarosława Kaczyńskiego. Na początku lutego lider PiS powiedział, że Schulz jest nieopanowanym, lewicowym ideologiem ze słabością do Rosji. Zarzucił mu też antypolskość.

Zdaniem niemieckiego polityka taki obraz to karykatura. Schulz przekonywał, że jako szef Parlamentu Europejskiego bardzo intensywnie współpracował z premier Beatą Szydło. – To ja zaprosiłem Panią Szydło do Parlamentu i zaoferowałem możliwość przedstawienia stanowiska polskiego rządu – mówił. Kandydat na kanclerza wyraził przekonanie, że gdyby stanął na czele niemieckiego rządu, nie byłoby problemów w stosunkach z Polską, a władze w Warszawie traktowałyby go normalnie. Jak dodał, jego dotychczasowe relacje z przedstawicielami polskiego rządu były normalne. Schulz zastrzegł przy tym, że Jarosław Kaczyński nie jest członkiem rządu tylko przewodniczącym partii. –  Dlatego wolno mu określać mnie jako antypolskiego, prorosyjskiego lewicowca – powiedział.

źródło: dw.com

Zobacz również: