O tym, że w Internecie można kupić wszystko, wiadomo nie od dzisiaj. Można tam również bez problemu nabyć zwolnienia L4 czy recepty. Warto jednak pamiętać, że w przypadku wykrycia takiego oszustwa, grozi nam kilka lat przymusowego urlopu w pilnie strzeżonym odosobnieniu.
Nie tak dawno informowaliśmy o możliwości nabycia tą drogą dowodów osobistych czy specjalistycznych uprawnień. Zwykle są one opatrzone adnotacją „kolekcjonerski”, co ma chronić sprzedającego przez konsekwencjami. A te na pewno poniesie osoba, która takim dokumentem się posługuje.
Jednak amatorzy szybkiego zarobku nie ograniczają się tylko do sprzedaży dowodów osobistych. Internet pełen jest również ogłoszeń o sprzedaży zwolnień lekarskich czy recept.
Szczelny system
Wystarczy wpisać odpowiednie zdanie i od razu pojawiają się ogłoszenia: „Zwolnienia lekarskie, zaświadczenia, informacje o chorobie, również wstecz, recepty, oraz leki wykupione z aptek. Ceny do uzgodnienia. Wysyłka pobraniowa, ze sprawdzeniem zawartości wchodzi w grę”.
Radziłabym, aby osoby, które chcą kupić w Internecie recepty na leki, dwa razy zastanowiły się nad tym, zanim to zrobią. Po prostu minęły już czasy, gdy przychodziło się do apteki z receptą i nie było możliwości sprawdzić, czy jest ona podrobiona, czy też nie. Obecnie obowiązujący system powoduje, że każdy lekarz posiada swój kod, który jest umieszczany na recepcie. Gdy druki recept zostaną  mu skradzione, musi on o tym powiadomić policję oraz Narodowy Fundusz Zdrowia. Ten natomiast wprowadza do systemu informację o skradzionych receptach, ich numerach oraz kod lekarza. Taka informacja funkcjonuje w systemie, w który wyposażone są wszystkie apteki w Polsce. To z kolei powoduje, że system automatycznie wyłapuje wszelkie nieprawidłowości, w tym recepty, o które państwo pytacie – poinformowano nas w sochaczewskiej aptece „Dar Zdrowia”. Jak dodano, do tej pory nie zdarzyło się, aby ktokolwiek próbował zrealizować skradzioną receptę lub kupioną w Internecie.
Intratny interes
Inaczej wygląda sprawa ze zwolnieniami, które można kupić przez Internet. W ich przypadku ceny zależą od ilości potrzebnych dni, i wahają się od 100 do ponad 500 zł.
W przypadku sprzedawanych recept, których ofert jest dość mało ze względu na  rygorystyczne kontrole w aptekach.   Jednak z zakupem zwolnień nie ma już takiego problemu. Po prostu dlatego, że wszystkie one są fałszywkami. Ich producenci wyszukują dane lekarzy w Internecie, a następnie podrabiają ich pieczątki. Pewnym utrudnieniem jest papier, jednak z jego zakupem też nie ma problemu. Choć czasami zdarza się, że jest on trochę grubszy niż normalny, ale tylko specjalista jest w stanie to odróżnić. Tym bardziej, że druk wykonywany jest na wysokiej klasy drukarkach. Niektóre podrobione zwolnienia są tak dobre, że nawet pracownicy ZUS nie są w stanie odróżnić ich od oryginału. Choć ci zapewniają, że są w stanie wykryć każde oszustwo.
Nie ma możliwości wystawienia zwolnienia, którego nie dałoby się sprawdzić. Reagujemy na wszystkie sygnały ewentualnej nieprawidłowości, jakie są do nas zgłaszane. Nie ma tak, że do tego może dojść – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS z oddziału warszawskiego. Jak zaznacza, łatwo sprawdzić wiarygodność zwolnień wystawianych przez lekarzy, gdyż ZUS dysponuje listą lekarzy, którzy mogą wystawiać zwolnienia lekarskie. Wszystkie bloczki zwolnień wydawane są przez ZUS i są drukami ścisłego zarachowania. Oznacza to, że każdy z lekarzy dostaje konkretną ilość, z której musi się rozliczyć. Wszystkie numery są sprawdzane. Jeśli lekarz wystawi płatne zwolnienie, to jest ono do sprawdzenia – stwierdza rzecznik.
Koniec lewego biznesu
Wszystko jednak wskazuje na to, że raj dla oszustów skończy się 1 stycznia 2018 roku. Wtedy to w ZUS zostanie wprowadzony system, który umożliwi wystawianie zwolnień lekarskich drogą elektroniczną. Oznacza to, że zwolnienia będą trafiały tylko drogą elektroniczną do pracodawcy, do ZUS i do samego zainteresowanego. A to z kolei całkowicie wyeliminuje zjawisko fałszywych zwolnień.
  – Teraz najwięcej wystawianych jest zwolnień do 10 dni. Trudno jest skontrolować, czy pracownik je wykorzystuje zgodnie z przeznaczeniem, bo termin od zgłoszenia przez pracodawcę do rozpatrzenia przez ZUS to 7 dni. Wprowadzenie e-zwolnień przyspieszy procedury, bo zwolnienie natychmiast, w momencie jego wydania znajdzie się u pracodawcy i ten będzie od razu mógł zgłosić chęć jego zweryfikowania pod kątem przestrzegania zaleceń lekarza przez pracownika – stwierdza Wojciech Andrusiewicz.
Warto pamiętać, że posługiwanie się fałszywym zwolnieniem nie tylko niesie konsekwencje wynikające z Kodeksu Pracy, czyli natychmiastową utratę zatrudnienia, ale również z prawa cywilnego, jak i karnego. W przypadku tego ostatniego – w związku z posługiwaniem się podrobionymi dokumentami w celu pozyskania korzyści materialnych – możemy trafić do więzienia na minimum trzy miesiące, lub nawet na osiem lat.
Jerzy Szostak
Bogumiła Nowak 

 
 

Zobacz również: