Mam wrażenie, że Prokuratura Okręgowa w Poznaniu robi jakąś dziwną transakcję z lokalnym dodatkiem Gazety Wyborczej. Albo prokurator nie radzi sobie z zabezpieczeniem materiałów ze śledztwa,  i dziennikarz wynosi je potajemnie z prokuratury. Bo jak inaczej wytłumaczyć stwierdzenie gazety: „Dotarliśmy do aktu oskarżenia”? Wszak akt oskarżenia w sprawie Ewy Tylman, póki co nie jest jawny i prokuratura nie udostępnia go innym mediom?

Od 2 dni Gazeta Wyborcza publikuje materiały z aktu oskarżenia:. „Dotarliśmy do aktu oskarżenia napisanego przez prokurator Magdalenę Jarecką. Liczy ponad 200 stron. Jarecka szczegółowo odtwarza w nim ostatnie godziny i minuty życia Ewy Tylman. Część tych ustaleń była już znana opinii publicznej, wiele z nich ujawniamy jednak jako pierwsi”. – chełpi się autor notatki.

Dotarliście? A w jaki sposób? Zakradliście się do prokuratury i wynieśliście akt oskarżenia? Czy też pani prokurator nosi go ze sobą odwiedzając zaprzyjaźnioną redakcję? I wówczas dziennikarz „dociera” do niego?

Można odnieść wrażenie, że jednak było coś za coś. Czyżby  prokurator Magda Jarecka odwdzięczyła się autorowi za pochwalny pean na swoją cześć „Prokurator Jarecka to specjalistka od spraw trudnych”?! Zamieszczono ten tekst w GW 16 grudnia. Kilkanaście dni później na łamach gazety rozpoczęło się omawianie aktu oskarżenia (zbieg okoliczności?!), i to w taki sposób, aby nikt nie miał wątpliwości, że Adam Z. jest winny a prokuratura odwaliła kawał dobrej roboty. A sąd zapewne jedynie powinien klepnąć, to co ustaliła dzielna pani prokurator? Moim zdaniem, to ustawka, a intencje widać i czuć nawet 300 kilometrów od Poznania, skąd ten medialny cyrk obserwuję.

Nie chcę oceniać prokurator Jareckiej, ale jak dla mnie, to skompromitowała się solidnie próbą utajenia procesu. A sam akt oskarżenia – oparty na notatce dwóch żądnych sukcesu policjantów -– to o wiele za mało, aby posadzić kogokolwiek na ławie oskarżonych. Zaś stwierdzenie zawarte w tekście GW: „Ewa Tylman wystraszyła się pobudzenia seksualnego Adama Z. i zaczęła przed nim uciekać – przekonuje prokurator Magdalena Jarecka w akcie oskarżenia” – co najwyżej trąci grafomańską powieścią erotyczną, a nie poważnie udokumentowanym aktem oskarżenia. Bo niby skąd prokurator to wie? Od Ewy Tylman? A może jest jasnowidzką? Podobnych fantazji jest więcej. Jak wynika z tekstu w GW pochodzą one od prokurator, która nie potrafi od 25 lipca tego roku opowiedzieć na moje proste pytania w tej sprawie. Potrafi natomiast w trybie pilnym udostępnić akt oskarżenia i snuć wizje rodem z tarota.

W związku z publikacją Gazety Wyborczej zwróciłem się do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu z pytaniem: dlaczego Prokuratura udostępnia akt oskarżenia wybranej gazecie, a nie robi tego publicznie? Czy działania usłużnego dziennikarza mają wesprzeć tezę prokuratury o winie Adama Z.? Czy dlatego wybrano do tego przekazu właśnie ten tytuł i tego dziennikarza?

Liczę, że doczekam się odpowiedzi szybciej niż na pytania z lipca tego roku.

Janusz Szostak 

Powyższy tekst jest krytyką prasową w rozumieniu Prawa Prasowego i subiektywną oceną wydarzeń przez autora.

Zobacz również: