Z Maciejem Małeckim, posłem i wiceministrem  w Ministerstwie Skarbu Państwa, rozmawia Janusz Szostak
Gdy rozmawialiśmy przed rokiem stwierdził Pan, że dla Polaków 2016 rok będzie dobrym czasem. Wymieniał Pan wówczas między innymi program 500 Plus, obniżenie wieku emerytalnego, przywrócenie rodzicom prawa do decydowania o sześciolatkach oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku. To wszystko nastąpiło, a czego nie udało się w Pana ocenie zrobić w mijającym roku?
Ostatnio, przede wszystkim, nie udaje mi się porządnie wyspać. Odpowiedziałem szczerze, ale żeby było jasne – nie narzekam. Przed wyborami w ubiegłym roku na spotkaniach ludzie mówili często, że mają dość sennej, jałowej polityki. Polityki, której często najważniejszą aktywnością było „haratanie w gałę” przez premiera i ministrów. Zerwanie z taką polityką, wprowadzanie projektów dla ludzi np. 500 plus, ale także darmowych leków dla seniorów, zakazu odbierania dzieci z powodu biedy czy płacy minimalnej w wysokości 2 tysięcy złotych warte było ekspresowego tempa prac. Dzięki szybkiej pracy parlamentu, na którą tak narzeka opozycja, po raz pierwszy wiele rodzin mogło pojechać na wakacje razem z dziećmi, wyjść z pułapki ciągłego zadłużenia. Wiem, że także na Ziemi Sochaczewskiej są takie rodziny. Dobrą zmianę wiele osób odczuwa także teraz, podczas przedświątecznych zakupów.

1

To był także udany rok dla Pana. We wrześniu premier Beata Szydło powołała Pana na stanowisko wiceministra w Ministerstwie Skarbu Państwa. To co prawda krótka misja, ale bardzo odpowiedzialna. Czym Pan zajmuje się w MSP?
W zarządzaniu majątkiem Skarbu Państwa i nadzoru nad nim odchodzimy od formuły ministerialnej i zmieniamy ją na zadaniową. Dotychczasowa formuła nie pasowała do wizji, którą mamy, czyli skutecznego pomnażania majątku skarbu państwa zamiast wyprzedawania go. Jako wiceminister uczestniczę w tej zmianie i tworzeniu nowej struktury organizacyjnej, która ma sprostać zakładanym celom. A są nimi wzmacnianie polskich przedsiębiorstw i polskiego kapitału. Zatykanie dziur, przez które całkiem legalnie z naszej gospodarki wypływają pieniądze. Wyrazem tego jest na przykład udomowienie banku PKO SA, wspieranie rozwoju spółek należących do państwa, by były coraz silniejsze i bardziej konkurencyjne w kraju i zagranicą. Polskie firmy powinny być naszym oczkiem w głowie, a nie piątym kołem u wozu. Zachęcamy je również, aby stawały się liderami branż, promowały nowe technologie. Wymagamy także od menedżerów zasad gospodarowania majątkiem państwa zgodnie z jego interesem, a nie własnym.
W jednym z wywiadów stwierdził Pan, że skarb państwa nie może być pasieką dla grup interesów. Jaka była skala tego zjawiska? Czy można już powiedzieć, że zostało to całkowicie wyeliminowane?
Era złotych chłopców odwiedzających kluby go-go za publiczne pieniądze, tak jak to się działo np. w Zakładach Chemicznych w Policach, już się skończyła. W innej spółce na zewnętrzne kancelarie prawne wydano około 500 milionów złotych. Stawiając tamę wszelkim „pasiekom” w spółkach wiele osób pozbawiamy interesu życia. Dlatego trwa taki zaciekły atak na nową politykę, którą wprowadziliśmy do spółek i na nasze nominacje. Tu chodzi o naprawdę duże pieniądze, tłumaczące tę medialną wrzawę, która się przeciw nam rozpętała. Ale zmiana mentalności menedżerów to długa droga, dlatego nadal wymieniani będą ci, którzy nie potrafią się dostosować do nowych reguł. Najważniejszą z nich jest zasada, że szefowie spółek państwowych muszą być nie tylko sprawnymi biznesmenami, ale także działać dla dobra skarbu państwa. Obniżyliśmy zarobki w spółkach należących do państwa, zredukowaliśmy kosmiczne odprawy. Przygotowaliśmy kodeks dobrych praktyk, czyli zbiór wskazówek dla spółek jak mają kształtować wynagrodzenia menedżerów. Zarobki prezesów mają zależeć od realizacji celów i wyników spółek. Krótko mówiąc, wspieramy firmy państwowe, a nie ich prezesów. Rząd premier Beaty Szydło uratował Autosan i  Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych z ich 300 miejscami pracy. Wdrażamy rozwiązania, które pozwolą na rozwój najstarszej polskiej firmy Cegielski. Chcemy inwestować i zarabiać, a nie likwidować i wyprzedawać za bezcen.
Powstała Polska Fundacja Narodowa, której budżet będzie pochodził z części ze wsparcia przez największe polskie spółki. Czym będzie zajmować się ta Fundacja?
Zadaniem Polskiej Fundacji Narodowej będzie przede wszystkim promocja Polski jako marki, co dotyczy zarówno państwa, jak i naszej gospodarki. Jej działania mają być prowadzone głównie zagranicą. Chodzi o to, żebyśmy jako kraj sami wychodzili z pozytywnym przekazem do innych. Jest to bardzo potrzebne, bo o Polsce można usłyszeć różne bzdury i powierzchowne opinie. Właśnie w pomyśle tworzenia Fundacji, widać pierwsze zmiany w myśleniu prezesów spółek skarbu państwa. To oni byli jej pomysłodawcami i są jej fundatorami. Oczywiście, jest w tym korzyść biznesowa, bo stereotypy i przekłamania o Polsce i Polakach wpływają także na utratę wiarygodności inwestycyjnej spółek państwowych, przez co tracą miliony złotych. Tylko że do tej pory, żeby temu przeciwdziałać, zapraszali partnerów zagranicznych do spa czy organizowali, tak jak Orlen, rajdy samochodowe pod Teatrem Wielkim w Warszawie. Teraz zakładają Polską Fundację Narodową. Przewidujemy, że zacznie ona efektywnie działać w roku 2017.
Znajduje Pan jeszcze czas na pracę w komisjach sejmowych? Znane są Pana działania na rzecz wyeliminowania szarej strefy w sektorze paliwowym czy w obronie polskiego górnictwa.
Przyjmując od pani premier powołanie do Ministerstwa Skarbu Państwa musiałem zrezygnować z zasiadania w komisjach. Jednak z kolegami i koleżankami z komisji jestem w stałym kontakcie, a na posiedzeniach pojawiam się, z tym, że już w innej roli. Mam osobistą satysfakcję, że dzięki ustawie, którą prowadziłem w Sejmie postawiliśmy skutecznie tamę szarej strefie w paliwach. Do tej pory przez nielegalny handel paliwami traciliśmy każdego roku około 10 miliardów złotych, a  rządzącym to jakoś nie przeszkadzało. Zmieniliśmy to. Od wejścia w życie pakietu paliwowego polskie rafinerie Orlen i Lotos notują rekordową produkcję i sprzedaż paliw płynnych. Podobnie jak inni uczciwi sprzedawcy czy importerzy. A pieniądze z legalnej sprzedaży płyną do budżetu państwa.

ka174153

Na kongresie sędziów jedna z prelegentek mówiła że sędziowie to nadzwyczajna kasta ludzi. To nie jest odosobnione przekonanie. Zaś Jacek Żakowski mówiąc o sprawie Józefa Piniora stwierdził, że niektórzy ludzi są równiejsi wobec prawa. I to niestety widać to nadal w Polsce. Czy Pana zdaniem jest możliwe doprowadzenie do sytuacji, że Polacy będą czuli się równi wobec prawa? Czy możliwe jest przeprowadzenie reformy wymiaru sprawiedliwości? Opór, jak wiadomo, jest w tej kwestii wielki. 
Minister Ziobro robi, co może. Przekażę mu, że ma duże poparcie w Sochaczewie. (śmiech) Ale faktycznie, ostatnie miesiące pokazały, że w przypadku wymiaru sprawiedliwości jest jeszcze wiele do zrobienia. Martwi na przykład amnezja prokuratorów i sędziów w sprawie afery Amber Gold. Temida zamiast być ślepa – cierpi na demencję. Tu nie chodzi o walkę polityczną, jaką nam się często wmawia. Trzeba wykonać dużą pracę, żeby do wymiaru sprawiedliwości powróciły wysokie standardy i traktowanie swoich zadań w kategoriach służby. Wierzę w to, że po ich przeprowadzeniu Polacy wreszcie poczują się równi wobec prawa.
Krokiem do uzdrowienia sytuacji w sądownictwie było wprowadzenie jawności oświadczeń majątkowych sędziów. Spotkał nas za to ostry atak, a opozycja do końca próbowała zablokować nasz projekt, choć do tej pory sytuacja była co najmniej kuriozalna. Radny z gminy Rybno, Iłów czy Młodzieszyn musi swój majątek ujawniać w Internecie, a majątek sędziego, który wypuścił na wolność gangsterów z Pruszkowa był tajny. Nasza ustawa to zmieniła.
Niewątpliwie większości Polakom żyje się coraz godniej. Jednak wydaje mi się, że jest pewna zależność pomiędzy zachodzącymi zmianami a reakcjami tak zwanych elit III RP. Im lepsze zmiany dla Polaków, tym większa wrzawa i niezadowolenie tych środowisk. Rok temu mówił Pan o niespotykanym festiwalu nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości. I w tym względzie nic się nie zmieniło. Rząd cierpliwie znosi wszelki obelgi. Czy agresja niektórych środowisk wynika tylko z tego, że tracą swoje przywileje? Wiele mediów przedstawia to jako sprzeciw przeciwko niszczeniu demokracji przez Pana partię.
W niektórych przypadkach chodzi o utratę ogromnych przywilejów. Atak na PiS to często obrona jakiejś grupy – przysłowiowych kolesi, którzy zwalniali redaktorów naczelnych gazet, prezesów spółek i zarabiali wielkie pieniądze, niezależnie od efektów swojej pracy. Opozycja nadal patrzy na sprawy publiczne przez interes partyjny i wąskiej grupy kolegów, więc nam wmawia to samo i dokłada zarzut o działania niezgodne z demokracją. Prawda jest tymczasem taka, że my przecinamy wiele powiązań i interesów, które narosły przez lata, a to boli. A jeśli chodzi o zasady demokracji, to raczej mieli z nimi problem nasi poprzednicy. Przypomnę, że za rządów PO liczba podsłuchów wzrosła do 2 milionów, co plasowało nas w czarnej czołówce Europy. To właśnie w czasie rządów PO został nimi objęty także Józef Pinior. Miliony Polaków widziały brutalne prowokacje policji podczas Marszów 11 Listopada, rząd PO-PSL wysłał policję, by użyła broni przeciw górnikom protestującym przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Na szczęście wiele osób potrafi oddzielić ziarna od plew, fakty o nas od awantury politycznej. Świadczy o tym wysokie poparcie, które utrzymujemy w badaniach opinii publicznej.

kras9492

Czy uważa Pan, że media powinny zostać spolonizowane? W państwach zachodniej Europy nie jest możliwa sytuacja, aby większość prasy była w rękach obcego kapitału. Czy zmiany w tym kierunku nastąpią także w Polsce?
Mówimy jasno i wyraźnie, że kapitał ma swoją narodowość. Tak jest we Francji, w Niemczech, USA. Dlatego musimy promować swoje firmy jak oni promują swoje, oczywiście zgodnie z prawem. Jeśli chodzi o media, to w Niemczech jest prawo zabraniające, aby obcy kapitał był właścicielem rodzimych mediów. Tymczasem my całkowicie otworzyliśmy nasz rynek prasowy dla zagranicznych koncernów. Skutkiem tego jest koncentracja mediów regionalnych pod jednym szyldem Verlagsgruppe Passau. Koncern ten, pod nazwą Polskapresse, stał się właścicielem 90 procent gazet i portali regionalnych, głównie zachodniej i północnej Polski. Już dziś widać, że przyczyniło się to do większej schematyzacji i ograniczenia pluralizmu poglądów, opinii czy wartości. Media regionalne otrzymują jeden pakiet wiadomości krajowych i zagranicznych, ponieważ lepiej się to opłaca, niż tworzenie oryginalnych treści w każdej redakcji. Jest to zjawisko na pewno niekorzystne dla rynku medialnego i czytelników. Dlatego powinniśmy sprzyjać budowaniu silnych polskich mediów.
Minął niewiele ponad rok od czasu powołania i zaprzysiężenia przez prezydenta RP Andrzeja Dudę rządu Beaty Szydło. To krótki okres, jednak ma się wrażenie, że ten rząd dokonał ogromnej pracy, przy której 8-letnie dokonania poprzedników wypadają bardzo mizernie. Co w Pana ocenie jest najważniejszym osiągnięcie mijającego roku?
Do konkretnych osiągnięć trzeba na pewno zaliczyć 500 Plus, czyli ponad 12 miliardów złotych, które trafiły do rodzin. Ze spraw gospodarczych należy przypominać, że doprowadziliśmy do najniższego od 25 lat bezrobocia, które w październiku i listopadzie wyniosło 8,2 procenta. Zrobiliśmy także to co nikomu się nie udało, czyli uszczelniliśmy system podatkowy, co dało 11,5 miliarda złotych wpływu do budżetu. Przywróciliśmy rodzicom prawo do decydowania o sześciolatkach. Fabryki z najnowocześniejszymi liniami produkcji zbudują w Polsce m.in. Mercedes-Benz, Toyota i LG. Rusza program Mieszkanie Plus i liczę, że nie zabraknie w nim Sochaczewa.
Nie mniej ważna jest zmiana w podejściu do polityki. PiS zaczęło prowadzić politykę dla ludzi, a nie tylko dla elit. Odpowiadamy na potrzeby lokalne, a nie tylko dużych miast, takich jak Warszawa czy Wrocław. Rząd i sejmowa większość wiedzą, że pracują dla wyborców, a nie dla siebie, dlatego przez rok zrobiliśmy dla Polaków więcej niż nasi poprzednicy przez osiem lat. Chodzi nam o to, żeby w portfelach Polaków przybywało. A nawet bardziej dosadnie – pracujemy na konkret, który można włożyć do garnka.
A Pański największy sukces minionych 12 miesięcy?
Że udawało mi się przyjeżdżać do Sochaczewa każdego tygodnia, nawet wtedy, gdy warszawski polityczny światek stawał na głowie. Starałem się też regularnie bywać w innych miejscowościach okręgu. Oprócz dużej polityki, te 12 miesięcy wypełniały także interwencje w lokalnych, często zwykłych ludzkich sprawach. Takich jak w gminie Wiskitki, gdzie huragan pozrywał dachy i zniszczył budynki. Interweniowałem w obronie poszkodowanych mieszkańców. Udało się pomóc. Tydzień później byłem mocno, choć bardzo mile zaskoczony, kiedy dowiedziałem się o podziękowaniach zamieszczonych przez mieszkańców w „Życiu Żyrardowa”. Cieszę się, że po intensywnych rozmowach w MSW udało się uruchomić budowę nowej komendy policji w Sochaczewie. Z kolei rolnicy z Brochowa i Iłowa nie muszą już w sprawach KRUS jeździć do innych powiatów, bo swoje sprawy załatwią w Sochaczewie.

kras3277

Rozmawiamy w okresie przedświątecznym, wiem że jest Pan zwolennikiem spędzania świąt w gronie rodzinnym. Zapewne wspólnie z bliskimi śpiewa Pan kolędy, którą najchętniej?
Lubię te tradycyjne kolędy, a szczególnie „Bóg się rodzi”. Z moim śpiewem jest już gorzej. Bardzo staram się nie fałszować, ale najbliżsi mają na ten temat inne zdanie. Zresztą nie mogę konkurować z siostrzenicami, dla których śpiewanie jest żywiołem. Bardzo podnoszą poprzeczkę rodzinnego kolędowania.
A ulubione danie wigilijne?
W domu w Sochaczewie wszystko mi smakuje. Może to z powodu wody albo powietrza (śmiech). Ale muszę coś powiedzieć, bo mama i siostra będą na mnie złe. Obydwie napracują się, żeby na Wigilię wszystko było takie, że palce lizać, a ja tego nie doceniam. A więc największą słabość mam do pierogów, barszczu z uszkami i makiełek.
Czego życzyć Panu w Nowym Roku?
Żebym zawsze tu u siebie w Sochaczewie spotykał się z taką samą życzliwością jak teraz. Żeby tak jak do tej pory towarzyszyły mi i dobre słowa, i często także modlitwy wielu nieznanych mi osób. Wiem, że mam takie wsparcie i jestem za nie głęboko wdzięczny. Przy tej okazji chciałbym bardzo za nie podziękować. A także życzyć wszystkim, niezależnie od poglądów czy sympatii politycznych, spokojnych, rodzinnych Świąt, radości z narodzenia Zbawiciela i samych dobrych dni w Nowym 2017 Roku.
Fot Paweł Krasucki i Kronika Sejmowa

Zobacz również: