Nie ma już miejsc w ośrodkach dla migrantów na greckich wyspach we wschodniej części Morza Egejskiego. Przebywa tam łącznie ponad 9600 uchodźców, czyli prawie o dwa tysiące więcej niż powinno. Tymczasem mieszkańcy tych wysp narzekają, że z powodu napływu migrantów zanika tam turystyka.

Przepełnione są ośrodki dla migrantów na Lesbos, Chios, Samos, Leros, Kos i Kalimnos. W niedzielę, 7 sierpnia, dotarło tam kolejnych sto osób. Jednocześnie wyspy te, zwłaszcza Lesbos i Kos, odnotowują znaczny spadek liczby turystów. Dochodzi on do 70% w porównaniu z ubiegłym rokiem. Lesbos nie odwiedzają w tym sezonie Turcy, mało jest Europejczyków, a także samych Greków.

Niewiele pomogły liczne akcje promocyjne w całej Grecji, dzięki którym miała wzrosnąć turystyka na wyspach dotkniętych kryzysem migracyjnym. Od początku sezonu część stacji telewizyjnych pokazywała tamtejsze plaże i miejsca, które warto zwiedzić. Na pokładzie greckich linii Aegean można było zjeść lokalne potrawy i zapoznać się z miejscową kulturą, a na głównych stacjach ateńskiego metra wciąż zobaczyć można widoki z Lesbos. Mimo to straty w turystyce na niektórych wyspach są ogromne, a ich mieszkańcy mówią, że są zmęczeni panującą tam sytuacją.

ND

Zobacz również: