Rafał Majka zdobył dla Polski pierwszy medal olimpijski w Rio de Janeiro zajmując trzecie miejsce w kolarskim wyścigu ze startu wspólnego.

Polski kolarz na 30 km przed metą na ostatniej rundzie odjechał od kilkunastoosobowej grupy razem z Włochem Vincenzo Nibalim i Kolumbijczykiem Sergio Luisem Henao.

Nagle, 11 kilometrów przed metą, dwaj rywale Polaka przewrócili się na zjeździe.

– Patrzę, leżą rowery przede mną. Szybko je minąłem i zorientowałem się, że zostałem sam. Pomyślałem: jadę po złoto. Ale było naprawdę ciężko. Łapały mnie skurcze, nie miałem siły na finisz. Może ktoś powie, że szkoda pierwszego miejsca, ale ja się naprawdę bardzo cieszę z brązu – mówił mocno zmęczony Majka.

– Proszę mi uwierzyć. Ja teraz jestem jeszcze w szoku, że się nie wyłożyłem na tym zjeździe. Było tak blisko i mogłem też się wywrócić. Przed tym ostatnim zjazdem przeżegnałem się i to mi chyba dużo dało. Przede wszystkim chciałbym jednak podziękować chłopakom, bo zrobili dla mnie wielką robotę. Próbowałem to wykończyć. Szedłem na złoto, ale nie miałem już siły – tłumaczył.

Ostatni raz w kolarstwie szosowym Polacy zdobyli medal na igrzyskach w Seulu w 1988 roku.

Szczególne podziękowania skierował Majka pod adresem Michała Kwiatkowskiego.

– Pokazaliśmy, że jesteśmy jedną drużyną. Michałowi pomogłem w zeszłym roku w mistrzostwach świata, a on mi się odwdzięczył dzisiaj. To jest właśnie kadra i jedziemy wszyscy na jednego – zauważył.

Medal zadedykował żonie, rodzicom i całej rodzinie, ale nie zapomniał także o swoim pierwszym trenerze Zbigniewie Klęku.

Z Rio de Janeiro – Marta Pietrewicz
Źródło: Kurier PAP

Zobacz również: