Donald Tusk będąc premierem do znudzenia podkreślał, że unijny program wprowadzanie innowacji w gospodarce uważa  za jeden z fundamentów rozwoju gospodarczego Polski. Mimo wszystko, nigdy bym nie pomyślał, że o takie innowacje mu chodziło.  I nie wpadłbym, na co szły za jego rządów unijne pieniądze.
Otóż w ramach unijnego programu „Innowacyjna Gospodarka” dofinansowano m.in.  tak nowatorskie gospodarczo projekty, jak portal internetowy z horoskopami dla psów, serwis dla turystów-gejów, portal z profilami dla kotów, czy stronę internetową o planowaniu podróży na Karaiby. Ta ostatnia zapewne przeznaczona  dla aktywu partyjnego PO, któremu łupienie Polaków  już nie grozi? I mogą teraz szukać szczęścia na Karaibach, choćby jako piraci.
 Ale to wszystko i tak drobiazg wobec spółki F-Toys z Lublina, która w latach 2012 – 2013 otrzymała 150 tysięcy złotych na projekt „realistyczne masturbatory”. Do dziś na stronie internetowej spółki – obok wibratory, lalek miłości czy  masażerów analnych –  widnieje unijna flaga i logo Narodowej Strategii Spójności i Europejskiego Rozwoju Regionalnego. A do tego, aby nie było żadnych wątpliwości jest i  podpis: „Dotacje na innowacje – inwestujemy w waszą przyszłość”.
Cóż to za innowacja i jaka przyszłość?
No cóż dla kogoś, kto woli takie zabawki niż partnera, to pewnie innowacja. Ale jaka to nowoczesność te wibratory o napędzie elektrycznym? Skoro istnieją o napędzie jądrowym i są powszechnie dostępne! A przyszłość? Też żadna, od wibratorów dzieci nie przybędzie. Tyle, że na 500+ można by zaoszczędzić. I może o to chodziło. By pieniędzy dla rządzących starczyło. I na ich ulubione gadżety.
I tak to wyglądało „wyzwolenia w Polsce ogromnego potencjału innowacyjności” – jak to mawiał  Tusk –  będącego strategiczną częścią propagandy jego rządu. Postawili na wibratory, bo czymś przecież naród trzeba było wy…bzykać.
Wygląda zatem na to, że sztuczny penis w rękach  Palikota nie był wcale taki symboliczny.
Cyprian Gniazdo

Zobacz również: