Czteroosobowa grupa Slavic Ghost Hunters Team zajmuje się tropieniem zjawisk paranormalnych, nadprzyrodzonych.  Interesują  ich duchy, kryptozoologia, UFO i inne zjawiska. Pracują na specjalnym sprzęcie i chcą udowodnić niedowiarkom, że nie jesteśmy sami na świecie, a to czego nie widzimy, nie oznacza, że tego nie ma.

Założycielami są: Adam (Kunik )Michał (Wesley). Oprócz nich do grupy należą Demit i Mystek. Ci dwaj jeszcze studiują, Adam na co dzień pracuje jako masażysta, rekruter i też studiuje, a Michał to tegoroczny absolwent, i pracuje jako specjalista w branży IT.

sgh5

Wszyscy mieszkają w Warszawie, choć  pochodzą  z różnych części Polski. Połączyła ich wspólna pasja, która zajmowała ich od zawsze.

Od dziecka fascynował nas temat zjawisk nadprzyrodzonych, paranormalnych,  w tym oczywiście duchów, UFO, kryptozoologia i inne. zjawiska – mówi Adam.

Gdy pytają ludzi, czy wierzą w takie rzeczy, najczęściej spotykają się z jednoznaczną reakcją – śmiechu. Ale to ich nie rusza, bo za cel postawili sobie udokumentowanie i udowodnienie innym, że takie zjawiska naprawdę istnieją. Efekty ich działań, można zobaczyć na ich kanale YT oraz na Facebooku.

Badają niewidzialne

 Nazwa grupy „slavic” nie jest przypadkowa, wskazuje historyczny rodowód: – Kim bylibyśmy bez naszych słowiańskich przodków? Jesteśmy Słowianami i jesteśmy z tego dumni – uśmiechają się i dodają że „ghost hunters” dobitnie oznacza obszar ich działań. A te działania to tropienie zjawisk nadprzyrodzonych. Natomiast „team”, to  najważniejszy człon nazwy, bo oznacza pracę w zespole, braterstwo i wspólną pasję, bez której nie osiągnęliby niczego.

Posiadają odpowiedni sprzęt, który pomaga im  w rejestracji aktywności paranormalnej. Są to kamery na podczerwień, rejestrator fal elektromagnetycznych (EMF), rejestrator dźwięku (EVP), czytniki pola statycznego i wiele innych mniejszych urządzeń, które są pomocne w badaniach. Te badania prowadzą w różnych miejscach kraju i mają sporą ilość fanów, która cały czas rośnie. Czasami otrzymują wiadomości od ludzi, z prośbą o opinię na temat jakiegoś zdjęcia lub materiału audio czy wideo. W większości przypadków są to wiadomości z informacjami o nawiedzonych miejscach i historiach z nimi związanymi. Niestety nie przepędzają duchów.

Nie jesteśmy żadnymi ekspertami, tylko grupą amatorską i chyba aktualnie jedyną w Polsce, która zajmuje się badaniem zjawisk paranormalnych. Nie jesteśmy braćmi Winchester z kultowego serialu „Supernatural”. Nie przepędzamy duchów, to zadanie dla księży i egzorcystów – śmieją się.

 Mroczna przeszłość

 Nie przepędzają, ale byli świadkami bytności  czegoś, co do naszego świata nie należy.  Tak było w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym „Zofiówka” w Otwocku. To tam doświadczyli czegoś  „nadprzyrodzonego”.  I wszystko jest możliwe, bo wiele tu się wydarzyło.

fot 2 a
. Miejscowi boją się „Zofiówki” i nie zapuszczają się w tamte strony

Rudera szpitala stoi pośrodku lasu, który dzień w dzień powoli w nią wrasta. Powybijane okna, opadłe stropy, schody porośnięte mchem, łuszcząca się farba na ścianach, pęknięte posadzki i grafitti tych, którzy odważyli się za dnia przekroczyć próg szpitala. Budynek w 1907 roku zbudowało Towarzystwo Opieki nad Umysłowo i Nerwowo Chorymi Żydami, a ufundowała go Zofia Endelman, i to od jej imienia powstała nazwa „Zofiówka”. Szpital leczył bezpłatnie najbiedniejszych, a z upływem lat był rozbudowywany. Ciekawostką jest, że właśnie tu po próbie samobójczej leczyła się Adela – matka Juliana Tuwima. Podczas okupacji hitlerowskiej, placówka była częścią getta otwockiego, w którym  – podczas likwidacji 19 sierpnia 1942 roku – rozstrzelano 108 chorych i trzech lekarzy. Kilkanaście osób  wtłoczono do wagonów, niektórym lekarzom udało się uciec, a inni popełnili samobójstwo.

fot 2 b

Dwa lata po tragedii,  hitlerowcy planowali utworzenie  tutaj  ośrodka Lebensbornheim – Ostland –  instytucji zajmującej  się odnawianiem krwi niemieckiej i hodowlą nordyckiej rasy nadludzi. Placówka miała pomieścić około 100 matek i 150 dzieci, miała być porodówka, żłobek i dom dziecka. Polskie jasnowłose i niebieskookie dzieci miały zostać  zgermanizowane i adoptowane  w rodzinach niemieckich. Nigdy do tych planów nie doszło, a po wojnie leczono tam gruźlicę.

Szpital zakończył działalność w 1998 roku, choć z powodzeniem mógł funkcjonować. Nie wiadomo dlaczego, nagle został opuszczony i zapomniany.

 Nawiedzone miejsce

 Miejscowi boją się „Zofiówki” i nie zapuszczają się w tamte strony, choć ciekawskich przyjezdnych nie brakuje. Mroczna przeszłość budynku, w którym ponoć można zobaczyć duchy dzieci i pacjentów, przyciąga poszukiwaczy przygód. Nikt nie wie,  ile osób widziało tam coś niezwykłego lub poczuło grozę.  Za dnia nie jest tam aż tak strasznie, ale już po zmroku można poczuć dziwny klimat, a nawet usłyszeć odgłosy, jęki, zobaczyć światła, poczuć spadek temperatury.

zofiowka_3

Jedną z opowieści, krążących wśród miejscowych, jest historia zakonnicy skierowanej tu z powodu schizofrenii, która powiesiła się i od tamtego czasu zaczęły się dziać coraz dziwniejsze zjawiska.

To, postanowiła zbadać ekipa  Slavic Ghost Hunters Teams.  Zjawili się tam pewnej nocy.

W pewnym momencie usłyszeliśmy gwizd. Dźwięk, który przypominał odgłos otwierających się drzwi, oraz zauważyliśmy nagły rozbłysk jasnego światła w podziemnym tunelu – opowiadają – W pierwszej chwili staliśmy jak wryci, patrząc na siebie, nie dowierzając w to, co słyszymy i widzimy. Chwilę później postanowiliśmy pójść w stronę dziwnego dźwięku i rozbłysku światła. Gdy doszliśmy, niczego nie widzieliśmy, nic nie znaleźliśmy. Nie baliśmy się, byliśmy bardziej zainspirowani tym, co usłyszeliśmy i zobaczyliśmy. Nie czuliśmy też  żadnego drętwienia, a nocą nikt z nas nie miał dziwnych czy koszmarnych snów. 

Na Duchnej Drodze

 Istnienie duchów od dawna dzieli ludzi na wierzących i niewierzących. Ci pierwsi czują ich obecność, drudzy  chcą potwierdzeń naukowych. Ci którzy w nie wierzą, nie boją się ich, dlatego reakcje „ghost huntersów” były tak spokojne.

Sami mówią, że w Polsce jest wiele tajemniczych  miejsc, o których się słyszy, że są nawiedzone. Część informacji można uzyskać od okolicznych mieszkańców, pozostałe można znaleźć w sieci.

Innym ich projektem była „Duchna Droga”, która łączy podwarszawski Izabelin z Laskami w Puszczy Kampinoskiej. Puszcza służy wielu  ludziom za miejsce odpoczynku i rekreacji, ale na odcinku  „Duchnej Drogi” dochodzi do niewyjaśnionych zjawisk, a miejsce zaczyna uchodzić za nawiedzone. Ludzie czują się obserwowani, choć nikogo tam nie widać, widzą dziwne światła, mgłę – która pojawia się znikąd. Często tracą orientację w czasie, widują  kobietę z dużym, czarnym i bezgłowym psem, który błąka się również sam, szukając swojej pani. Mówią o  zakonnicach spalonych żywcem przez essmanów i  jeźdźcu bez głowy. Według opowiadań jest to żołnierz, który zginął tu przez ścięcie. Legenda ta może być oparta na prawdziwych wydarzeniach, gdyż odnaleziono w okolicy ciało żołnierza zakopanego wraz ze swoim koniem. Każdy, kto wszedł na tę drogę, gubił zasięg telefonu komórkowego, a ten kto posiadał krótkofalówkę, słyszał niewyjaśnione i dziwne dźwięki.

Grupa postanowiła przeprowadzić tam badania nocą. Sprzęt nie wykrył żadnych wahań fal elektromagnetycznych bądź statycznych, ale potwierdziła się teoria o niezidentyfikowanych światłach. Widzieli pomarańczowe błyski, a  nie mieli przy sobie latarek z pomarańczowym światłem i nie wiedzieli, co je emituje. I tylko to się potwierdziło, natomiast nie widzieli opisywanych przez ludzi zjawisk. Chcą tam wrócić z lepszym sprzętem.

Szukają nieustraszonego

 Planują zakup nowego sprzętu komputerowego do montażu filmów oraz sprzętu specjalistycznego do badań.

 – Chcemy zakupić kilka nowych detektorów EMF oraz urządzenie zwane Ghost Box. Niestety taki sprzęt można jedynie nabyć na zagranicznych serwisach w USA czy w Anglii, gdzie koszt wysyłki jest dosyć wysoki. W Polsce sprzęt specjalistyczny do badań jest niedostępny,  nikt go po prostu nie sprzedaje, dlatego zamawiamy z zagranicy –  wyjaśniają.

Obecnie sporządzają  mapę „nawiedzonych” miejsc i tworzą  bazę z obiektami, lokalizacjami, do których mogliby się udać.

Analizujemy  ich atrakcyjność oraz dostępność, szukamy informacji, historii na internetowych forach i stronach. Uczęszczamy też na różne kursy, szkolenia związane z montażem, obróbką materiałów wideo, czy prowadzenia funpage’a – dodają.

Co ciekawe, prowadzą  również rekrutację, szukają nowego członka do zespołu. Taki ktoś musi interesować się dziwnymi zjawiskami, być odważny w konfrontacji z ewentualnym duchem i gotowy do akcji w nawet najstraszniejszym miejscu.

Aneta Dzich

Fot. Archiwum Slavist Ghost Hunter Team

Zobacz również: