

33-letni Łukasz B., miał pomóc swojej znajomej w wyprowadzce od jej konkubenta, który wielokrotnie dopuszczał się przemocy wobec kobiety. Niestety, chcąc pomóc, sam zginął z rąk 34-letniego Wojciecha B.
Sprawca podczas przesłuchania przyznał się do zarzucanego mu czynu morderstwa i wyjaśnił dokładnie okoliczności, w których doszło do tragicznego zajścia.
32-letnia partnerka sprawcy chciała się pod nieobecność konkubenta wyprowadzić z domu. Często w związku tym dochodziło do aktów przemocy, kobieta miała założoną Niebieską Kartę przez policję. Feralnego dnia o pomoc poprosiła swojego znajomego, Łukasza B., osobę mieszkającą jedną ulicę dalej.
– Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy, razem z poszkodowanym siedli przy stole i spożywali razem piwo. Wtedy nadszedł Wojciech B., i rozumiejąc sytuację dwuznacznie, w akcie zazdrości zaczął szarpać się z 33-latkiem. W końcu zadał mu 3 ciosy nożem, jak się okazało śmiertelne. Po wszystkim uciekł z miejsca zdarzenia, został jednak ujęty przez policję – mówi prokurator rejonowy Urszula Zawada.
W środowisku sąsiedzkim Łukasz B., uchodził za osobę bardzo pomocną, niekonfliktową.
– Bardzo nam szkoda tego chłopaka. Przecież on nikomu nigdy krzywdy nie zrobił. Zawsze chętny do pomocy, nigdy nikomu nie ubliżył. A, że znalazł się w nieodpowiednim towarzystwie, zginął – mówi nam sąsiadka zamordowanego mężczyzny.
Jeszcze 10 listopada na swoim profilu na portalu społecznościowym cieszył się z dnia wolnego. Kilkanaście godzin później już nie żył.
– To ogromna tragedia, przede wszystkim dla rodziny – dodają sąsiedzi.
Prokuratura jeszcze dziś wystąpi z wnioskiem do sądu o tymczasowy areszt dla sprawcy. Może mu grozić nawet dożywocie.
Justyna Bereśniewicz, http://dsw.doba.pl/