Szczyt w Monachium zadał kłam lansowanym od niejakiego czasu tezom, że nowa administracja USA będzie w wobec Rosji spolegliwa. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych bez ogródek powiedzieli Putinowi co sądzą o jego polityce i nie pozostawili najmniejszych złudzeń co do poglądów Donalda Trumpa.

Znaczna część europejskiego establishmentu jest w szoku, ponieważ takie stanowisko USA to cios w prorosyjską politykę UE, w której od wielu lat prym wiodą socjaliści. I jakoś nikomu nie przeszkadza, że po swoich kadencjach zajmują intratne stanowiska w rosyjskich spółkach lub bankowych korporacjach. Niestety większość z tych aparatczyków nie jest wybierana w powszechnych wyborach, ale przez różne unijne organy. Mamy więc ewidentnie do czynienia z socjalistycznym sposobem sprawowania władzy, kiedy to nie lud wybierał, lecz partia.

Cieszy jednak fakt, że Amerykanie stanowczo odrzucają lewackie poglądu, a stawiają na tradycyjne wartości, natomiast w polityce międzynarodowej potrafią jasno wskazać wroga. Daje to też nadzieję, że siły lewackie w Europie stracą nieco na znaczeniu i marsz ku samozagładzie Europy zostanie zatrzymany. Inaczej za kilkadziesiąt lat będzie nas budził głos muezina, a nie elektroniczne budziki.

Tomasz Połeć

Zobacz również: