Mowa o centrum handlowym Nordstan w Goeteborgu, które imigranci zamienili w twierdzę, do której praktycznie nie ma wstępu dla Szwedów. Dilerka, awantury, oraz rozboje są tam na porządku dziennym.

Szwedzka policja nie radzi sobie z młodocianymi uchodźcami, którzy terroryzują klientów i właścicieli sklepów w jednym z najbardziej rozpoznawalnych centrów handlowych w kraju. Jeśli ktoś zdecyduje się na zakupy w tym miejscu, musi się liczyć z agresją, a nawet atakami ze strony migrantów. Jeden z klientów opowiada, że trafił na grupę nastolatków, którzy przyłożyli mu do szyi „tulipana” z butelki, a następnie przeszukali.

Również policja staje się celem ataków. Podejmuje ona co prawda próby interwencji, ale często napastników jest więcej niż funkcjonariuszy. Podczas jednej z akcji policjanci zostali otoczeni przez grupę ok. 150 agresywnych nastolatków. Najgorzej sytuacja wygląda po godz. 20.

Nie pozwalam swoim dzieciom przychodzić tutaj- mówi otwarcie jeden z oficerów miejskiej policji.

Sytuacja jest patowa, gdyż ze względu na problemy z identyfikacją uchodźców, w dużej części przypadków młodociani przestępcy nie są w ogóle pociągani do odpowiedzialności karnej. – Zbieramy odciski palców i staramy się odnaleźć sprawców. Jednak często dzieje się tak, że np. okazuje się, iż do jednych odcisków przypisane są osoby o różnych datach urodzenia -mówi prokurator Linda Wiking.

Jednym słowem- Szwecja nie dla Szwedów. Albo pozostaje im robić zakupy w burkach. Ewentualnie wzorem redaktora Hugo-Badera, można sobie na czas zakupu jeansów, czy koszuli przyciemnić karnację.

mb

źródło: expressen.se

 

Zobacz również: