Myli się ten, kto myśli, że afera z wyjazdem Ryszarda Petru z partyjną koleżanką na Maderę, czy wpadka Mateusza Kijowskiego z fakturami rozłoży opozycję.
Fakt, wyjazd szefa Nowoczesnej na Sylwestra w sytuacji, gdy podobno w Polsce jest dyktatura i trzeba okupować Sejm, nie wygląda najlepiej. Aby nie powiedzieć fatalnie. Podobnie jak sprawa lidera KOD. Ten po prostu okazał się małym cwaniaczkiem, który – jak słusznie zauważono – pomylił honor z honorarium. Mało tego, wprawił w osłupienie nie tylko szeregowych członków ruchu, ale też swoich sponsorów. A, że tych ma, to nie ulega wątpliwości.
Taki ruch po prostu nie może funkcjonować bez pieniędzy z zewnątrz. Tym bardziej, że zbiorki, jakie przeprowadza Komitet nie są w stanie pokryć kosztów jego funkcjonowania. Co prawda działacze ruchu chwalą się, że podczas manifestacji 11 listopada zebrali 100 tysięcy złotych. Problem jednak w tym, że za organizację takiej manifestacji trzeba zapłacić. KOD ma do zapłacenia jeszcze faktury za wynajem sceny, nagłośnienia itd. Do tego dochodzą wydatki na bieżącą działalność. A tej ze zbiórek nie da się prowadzić. Potrzebni są do tego sponsorzy. Nie ulega wątpliwości, że zarówno KOD, jak i Nowoczesna ich posiada. Są to osoby zaprawione w bojach o utrzymanie wpływów, pozycji oraz pieniędzy. O jakie pieniądze chodzi, pokazało uszczelnienie przez rząd PiS obrotu lewymi paliwami, dzięki czemu do kasy państwa wpłynęło 11 miliardów złotych.
A tu taki pasztet, gdyż szef KOD, który miał stać się współczesnym „Wałęsą”, okazał się dużym dzieckiem, który za partyjne pieniądze kupuje sobie drogie ciuchy, telefony czy laptopy. Ale o tym, że jest on drobnym cwaniaczkiem, było wiadomo od początku. Prawdopodobnie dlatego prawdziwi twórcy KOD właśnie jego wybrali do roli lidera. To pozwalało im na sterowanie Kijowskim, a tym samym na kontrolę nad całym ruchem. A ten w ich założeniu – przy pomocy PO i Nowoczesnej – miał obalić rząd PiS. Ale sponsorzy nie przewidzieli, że zarówno Kijowski, jak i Petru – z ich ograniczeniem pojmowania procesów rządzących polityką – wywiną im takie numery, i cały misterny plan legnie w gruzach.
Co musi dziwić. Tym bardziej, że niektórzy z nich byli już twórcami kilku ruchów społecznych i partii w ostatnim dwudziestoleciu. Jedna z tych partii nadal jest w Sejmie. I nie jest to żadna teoria spiskowa. Wystarczy tylko dokładnie przyjrzeć się początkom niektórych ugrupowań: kto je tworzył lub kto w chwili ich narodzin „kręcił” się obok nich.
Ale wrócimy do szefa KOD-u. Nie ulega żadnej wątpliwości, że dostawał on kasę pod stołem i to niemałą. Tak to działa. Jednak nikt z jego protektorów nie przypuszczał, że będzie mu za mało, i sięgnie po to, co miało stwarzać pozory demokracji oraz ludowości połączonej ze sprawiedliwością społeczną, czyli po kasę ze zbiórek. Nie przypuszczali, ponieważ według ich planu Kijowski miał być odbierany jako ideowiec, który dla sprawy jest w stanie działać bez żadnego wynagrodzenia. A tu taki pasztet! Dlatego lidera KOD można już spisać na straty. Tym bardziej, że nie spełnił pokładanych w nim przez sponsorów nadziei. Teraz będą musieli znaleźć nowego ludowego trybuna, ponieważ stawka, o jaką idzie gra jest zbyt wysoka, aby pozostawić wszystko przypadkowi.
Jerzy Szostak

Zobacz również: