Dziś mija 35 lat od pacyfikacji strajku górników w katowickiej kopalni „Wujek”. Wskutek akcji wojska i plutonu specjalnego ZOMO z użyciem broni palnej, zginęło dziewięciu górników, ponad dwudziestu zostało rannych, kilkudziesięciu odniosło poważne obrażenia. Strajkujący mieli do obrony łańcuchy, kilofy i pręty.

Strajk w Wujku pokrywał się czasowo z rozpoczęciem stanu wojennego – przypomina dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach Robert Ciupa . Dodaje, że akcję górników poprzedziło aresztowanie Jana Ludwiczaka, przewodniczącego „Solidarności” w Wujku: „Jeśli do grudnia 1981 roku część Solidarności myślała, że z władzą da się porozumieć, to po strzałach w kopalni „Wujek” każdy wiedział, że nie może być o tym mowy. Władza pokazała, że zrobi wszystko, by utrzymać to, co posiada. To jest tragiczny symbol stanu wojennego” – tłumaczy Robert Ciupa.

Jednym z przywódców strajku był Stanisław Płatek. Po pacyfikacji, bezpieka skazała go na 4 lata więzienia. Związkowiec do dziś wspomina waleczną postawę swoich kolegów: „Nasze żądania nie były wielkie. Chcieliśmy tylko uwolnienia naszego przewodniczącego i przestrzegania podpisanych wcześniej porozumień społecznych w Szczecinie, Jastrzębiu, Gdańsku czy Katowicach. Liczyliśmy, że nie będą wyciągane konsekwencje w stosunku do strajkujących. Tymczasem okrzyknięto nas politykierami i wysłano przeciwko nam milicję i wojsko” – wspomina Stanisław Płatek.

Dziś w Katowicach odbędą się uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji kopalni. O godzinie 16-stej rozpocznie je msza święta w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego. Następnie – przemarsz przed pomnik upamiętniający poległych górników. Tam zaplanowano ciąg dalszy obchodów. Wezmą w nich udział rodziny ofiar pacyfikacji, górnicy, prezydent Andrzej Duda oraz przedstawiciele władz państwa.

źródło: IAR

 

Zobacz również: