Sesja prezesa

Trwa w najlepsze cyrk zwany sporem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Tym razem swoje parę groszy dołożył prezes Rzepliński, który przestał zupełnie kryć, że chce robić polityczną karierę. W wywiadzie, którego udzielił Gazecie Wyborczej, wystąpił już ewidentnie jako mentor wręcz sceny politycznej, ustawiając się po drugiej stronie barykady niż rząd.
Może nie byłoby w tym wiele dziwnego, wszak w Polsce każdemu wolno oceniać sytuację, to jednak od sędziów, a szczególnie prezesa TK należałoby jednak wymagać więcej. Tak naprawdę bowiem tym wywiadem prezes całkowicie zniszczył resztki powagi i autorytetu TK.
Ten sąd specjalny powinien, a nawet musi być całkowicie bezstronny, niezaangażowany w bieżącą politykę, nie powinien kierować się sympatiami politycznymi w swoich działaniach. Tymczasem, jeśli sam prezes zajmuje się komentowaniem sceny politycznej w Polsce, jeśli wyraźnie ocenia poczynania partii, traci tym samym obiektywizm, a co za tym idzie, zaufanie.
Pomijam już fakt, że sam wywiad zrobiony był niczym rozmowa z celebrytą w magazynie dla kobiet, a sesja zdjęciowa przypomina reklamy strojów i miejsc wypoczynkowych.
Ale cóż, nadzwyczajna kasta ludzi ma prawo prezentować się jak chce. Czy to jednak pomaga odzyskać zaufanie i prestiż stanu sędziowskiego – śmiem wątpić.
Żal mi tylko wszystkich rzetelnych i pracowitych przedstawicieli tego zawodu, ponieważ takie zachowanie uderza najbardziej w nich.
Tomasz Połeć

Zobacz również: