W ubiegłym tygodniu mieliśmy Dzień Dziecka. Z tej okazji zapytam sam siebie, czy mam przemyślenia odnośnie tego święta?

Przypomniałem sobie, że mamy dość osobliwą, okrągłą rocznicę. Oto bowiem równo 30 lat temu, na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu odbył się koncert zorganizowany z okazji Dnia Dziecka. I na tej to imprezie, w czasie występu zespołu Lady Pank, Jan Borysewicz rozpiął rozporek, pokazując dzieciakom penisa. Kiedy czytałem potem, w różnych wywiadach, o kombatanctwie tychże gwiazdorów, zrozumiałem, że obnażanie się przed dziecięcą widownią było taką formą walki z komuną. Bo innych form nie pamiętam, chyba że chodzi o pijackie burdy w hotelach.

O obronie demokracji zespół Lady Pank przypomniał sobie ponad 20 lat później, kiedy to przy władzy, po raz pierwszy, było Prawo i Sprawiedliwość. Muzycy nagrali wtedy piosenkę „Strach się bać”, z której wynikało, że nie ma dokąd uciec przed kaczystowskim reżimem, bo i tak dorwie nas prokurator. Na słowa tego utworu ostro zareagował Tomasz Budzyński z Armii, zarzucając zespołowi koniunkturalizm. Uważał bowiem, że dawne gwiazdy mogły udawać za rządów PiS buntowników, bo za demokracji nic im za to nie groziło: „Z utworu przeziera tęsknota za czasami PRL, w których byli megagwiazdami. Ale jak sobie przypominam, to w tamtych czasach zespołowi Lady Pank do głowy nie przyszło buntować się przeciwko komunistycznej, totalitarnej władzy. Za to było ich pełno w reżimowych mediach i na różnych Opolach. Teraz nagle los demokracji w Polsce zaczął im leżeć na sercu” – twierdził Budzyński, i dodał – „Taki bunt jest wprost komiczny. W czasach, kiedy Lady Pank brylował na listach przebojów, my co roku dostawaliśmy wezwania do UB„.

I wydaje się, że tylko w jednym lider „Armii” się pomylił. Nie „UB”, lecz „SB”, ale to drobiazg.

Radosław Rzepka

 

Zobacz również: