Jest taki kraj w Europie, w którym policja przyznaje otwarcie, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom. Gdzie radzi się kobietom, by po zmroku nie wychodziły z domów, bo mogą zostać zgwałcone, a z powodu zagrożenia przestępczością rozważa się wprowadzenie godziny policyjnej. To wszystko dzieje się w nowoczesnej, postępowej, liberalnej, na wskroś europejskiej Szwecji.
W miasteczku Ostersund, na północy tego kraju, w ciągu dwóch tygodni odnotowano aż sześć ataków na kobiety. Jedną z nich usiłowano zgwałcić w centrum miasta. Doszło też do próby molestowania 10-letniej dziewczynki na przystanku autobusowym.
Postawa miejscowych służb wobec tych zdarzeń, to przejaw bezradności wobec tego, co wyprawiają w Szwecji imigranci. Wygląda na to, że zupełnie bezkarnie mogą oni gwałcić, molestować i wszczynać bójki. A służby, zamiast ścigać sprawców, każą kobietom siedzieć w domach. A co z tymi, które muszą wieczorami chodzić do pracy? A jeśli już ulice opustoszeją i rozbestwieni imigranci, którzy nie będą mieli kogo zaczepiać, zaczną się wdzierać do szwedzkich domów, to co wtedy kobietom będzie radzić policja? Emigrację z kraju? Może my w Polsce, zamiast przyjmować imigrantów z Afryki, będziemy tu gościć uciekinierów ze Szwecji?
Podobny apel wystosował burmistrz jednego z niemieckich miasteczek w odpowiedzi na pytania mieszkańców, co mają robić, gdyż ich dzieci są zaczepiane i molestowane przez grupy imigrantów. – Niech dziewczynki nie prowokują ich ubiorem i omijają miejsca, gdzie przebywają uchodźcy – stwierdził włodarz miasta. Nie powiedział jednak, czy mają sobie sprawić hidżab, czy może poszyć chińskie mundurki. Właśnie doczekaliśmy się wolności i swobód obywatelskich po europejsku.
Niespełna dziesięciomilionowa Szwecja ma ogromny problem z imigrantami. W ubiegłym roku wpłynęło tam ponad 160 tysięcy wniosków o azyl. W żadnym kraju w Europie nie ma takiego „zagęszczenia” obcych. To tak, jakby do Polski przybyło nagle 700 tysięcy intruzów. Szwedzkie władze już zapowiedziały, że około 80 tysięcy imigrantów nie dostanie azylu i będzie zmuszonych wyjechać. Tylko dokąd mają wracać? Problem też w tym, że znaczna część przybyszów „rozpierzchła się” już po kraju i jest poza kontrolą szwedzkich władz. Co będą robić, jeśli nie wyjadą, ale nie będą dostawać pomocy od państwa – nietrudno się domyślić.
Policja szwedzka do niedawna ukrywała statystyki dotyczące przestępczości wśród uchodźców. Po prostu z powodu politycznej poprawności i obaw przed wzrostem antyimigracyjnych nastrojów nie podawano pochodzenia sprawców. Ale ostatnio, na skutek nacisków opinii publicznej ujawniono, iż w ciągu niespełna trzech miesięcy w ośrodkach dla uchodźców i w ich sąsiedztwie doszło do ponad 3 tysięcy przestępstw. Zdecydowana większość, to bójki i przemoc na tle seksualnym.
Jak zwykle są też tacy, którzy zarabiają na tym całym imigracyjnym bałaganie i wcale im nie w smak, że część cudzoziemców ma zostać ze Szwecji wydalona. Jest to np. bank, który wydaje tzw. karty przedpłacone dla azylantów oraz właściciele ośrodków dla uchodźców. Kasują oni od państwa ogromne pieniądze.
Radosław Rzepka

Zobacz również: